Lubliniec - Ocalić od zapomnienia

Handel w okresie międzywojennym

Po okresie zastoju, związanym z niepewną sytuacją spowodowaną wybuchem I Wojny Światowej oraz zmianą granic w Lublińcu, handel w mieście zaczął ponownie wracać do swojego normalnego rytmu. Według danych z książki adresowej, opublikowanej ok. 1925r., w naszym mieście znajdowały się aż 64 miejsca sprzedaży towarów i produktów codziennego użytku. Do tego należy dodać podobną liczbę zakładów usługowych i przemysłowych. Sporo firm działało też w branży spedycyjnej i transportowej. Te powstały w odpowiedzi na zapotrzebowanie związane z wyjazdem sporej części Niemców i Żydów oraz napływem Polaków. Swój interes zwietrzyły też instytucje finansowe oferujące kredyty dla przedsiębiorców wykupujących działające już interesy, działki i budynki od osób, które zdecydowały się opuścić miasto.


Rynek lubliniecki w dzień targowy

Byli też tacy, którzy pozostali i dalej prowadzili swoje sklepy, a wśród nich między innymi kupcy z Placu Kościuszki: Macieowitz, Janischowski, czy Jeziorowski. Plac ten jak już wspominałem ostatnio był bardzo atrakcyjnym miejscem handlowym. Świadczyć o tym może np. cena wykupienia specjalnej koncesji na sprzedaż lodów w poszczególnych rejonach miasta. Zainteresowani brali udział w licytacji, a tą najdroższą lokalizacją w 1934 r. był właśnie wspomniany Plac Kościuszki. Cena koncesji wynosiła 15 złotych i była 5 razy wyższa od najtańszej na rogu Stalmacha i Sokoła. Okres międzywojenny to trudne czasy. Wielu mieszkańców żyło z dnia na dzień ledwie domykając domowy budżet. Imali się przeróżnych prac, aby przeżyć i nie zawsze były to legalne zajęcia. Złą sytuację pogłębił wielki kryzys gospodarczy zapoczątkowany „czarnym czwartkiem” na giełdzie w Stanach Zjednoczonych, który wiosną 1930 roku wkroczył również na Śląsk. Byli też tacy, którzy pomimo niewielkich możliwości finansowych brali swój los we własne ręce. Jedną z takich osób była Maria Berghausen, która prowadziła swój skromny stragan z cukierkami na Placu Kościuszki. Takich stoisk wystawianych wprost na chodnikach w centrum miasta było wiele. Tamowały ruch i stwarzały zagrożenie dla przechodniów i pojazdów, a do tego często sprzedawcy nie spełniali podstawowych warunków higienicznych. Powodowało to protesty między innymi Towarzystwa Upiększania Miasta działającego wtedy w Lublińcu i interwencje Policji. I tak wspomniana Maria Berghausen zgodnie z nakazem policyjnym z dnia 22 czerwca 1938 roku została zmuszona do usunięcia swojego straganu. Dopiero osobista interwencja ówczesnego burmistrza Roberta Skopa, który wydał polecenie natychmiastowego wycofania tego zakazu, spowodowała powrót straganu z cukierkami na poprzednie miejsce. Maria Berghausen niestety wkrótce w 1940 roku zmarła, w wieku zaledwie 54 lat.


Stoisko ze słodyczami Marii Berghausen na rogu ul.Lompy i Pl. Kościuszki.

 

Na podstawie:
„Lubliniec, 750 lat historii miasta i mieszkańców” – O. Kniejski, M. Żymierski, S. Ziółek, M. Berbesz